Bez Team Spirit nie ma druzyny :(

W końcu udało mi się wystartować w Drużynówce MTB Amatorów w Nieporęcie, w damskim składzie. Niestety start okazał się dla mnie dużym rozczarowaniem, a to dlatego że w naszym zespole kompletnie nie było Team Work już nie mówiąc o Team Spirit. Dwie zawodniczki wyrwały do przodu, a ja z trzecią zostałam z tylu w ciężkim szoku… Ale jak to? Przecież omawiałyśmy że jedzie się razem? Wydarłam do przodu na ile mi starczyło sił krzycząc żeby zwolniły, że jedziemy razem. Dość długo miałam je w zasięgu wzroku. Ale w końcu opadłam z sił oraz motywacji. Efekt był tego taki że jechałam razem z drugą zawodniczką, a później solo gdyż w międzyczasie zaklinował mi się łańcuch podczas zmiany przerzutek. Powiedziałam koleżance która jechała ze mną żeby na mnie nie czekała, że postaram się ją dogonić. Po uporaniu się z łańcuchem goniłam do przodu, dogoniłam ją i przegoniłam. Na metę wpadłam z 3,5 minutową startą do pierwszych dwóch dziewczyn z naszej na szybko złożonej drużyny. Grupie zaliczono mój czas. Byłyśmy ostatnie. Najbardziej smutne jest w tym to że to nie była jazda drużynowa. Na mecie powiedziałam bardzo spokojnie co o tym sądzę. A weekendowe wydarzenia sprowokowały mnie do narysowania instrukcji obrazkowej jak powinno się jeździć w drużynie.